Township to ogólna nazwa obszarów w Afryce Południowej, które przed erą apartheidu były przeznaczone dla czarnych i kolorowych Afrykanów. Rozwój miasteczek to bardzo długa historia, ktora ma podłoże w migracji ludzi. Były to pierwotnie miasteczka, w których mieszkali mężczyźni, sprowadzani do miast do pracy w fabrykach, kopalniach i innych gałęziach przemysłu. Z czasem żony i dzieci mogły dołączać do mężów. Dziś townshipy są „przedmieściami” większych miast. Obecnie imigranci z Zimbabwe, Nigerii, Somalii, Kenii, Kongo szukają w RPA lepszego życia. Oczywiste jest, że nie chcą mieszkać w luksusowych domach. Chcą zaoszczędzić pieniądze i wysłać je do swoich rodzin. W tej chwili te miasteczka rozwijają się w zastraszającym tempie. Często dochodzi do sytuacji, w których mieszkańcy sprzedają ziemię, która w rzeczywistości nie jest ich własnością, np. za okazyjną cenę R6 000. Potem miasto jest zmuszone zapewnić zaplecze socjalne.
Dzieci z townshipu
Po trzech dniach od ogłoszenia zamknięcia z powodu koronawirusa zdałam sobie sprawę, że ludzie, którzy normalnie stoją na ulicy i szukają pracy, nie mają okazji do podjęcia jej w tym trudnym czasie. Musimy pamiętać, że przeżycie migrantów, pracowników i ich rodzin w Republice Południowej Afryki zależy od ich dziennej pensji. Takie są realia. Postanowiłam działać. Poprosiłam sąsiadów o pomoc w codziennym gotowaniu zupy dla potrzebujących. Wszyscy się przyłączyli, ale to nie była wystarczająca pomoc. Jestem radną ds. PR w Kapsztadzie, ale w innym rejonie. Poprosiłam więc o wsparcie moją przyjaciółkę Nicky, która jest radną regionu, w którym znajduje się township Dunoon. Dzieki niej jedzenie dosłownie zalało mój dom. Pewnego wieczoru przyjechało tysiąc jogurtów! To było niesamowite! Ludzie po prostu dawali coraz więcej i więcej. Kiedy mój dom był naprawdę zapełniony, zdałam sobie sprawę, że potrzebujemy więcej miejsca. Jestem także członkiem Milnerton Lions Club. To międzynarodowa organizacja, w której pracują wolontariusze, którzy pomagają na obszarach dotkniętych kryzysem. Na całym świecie jest ponad 48 000 klubów Lions. Zgodzili się udostępnić swoją salę. Potem pojawili się wolontariusze. 😀 Dlaczego ten projekt jest dla mnie ważny? Nie mogę znieść myśli, że są ludzie bez jedzenia. Kiedyś pracowałam w Dunoon, widziałam prawdziwą biedę...
Christiana i dostawa jedzenia
Christiana
Projekt jest wspierany z darowizn, głównie z Niemiec. Jeden z członków projektu Adam, który jest właścicielem pensjonatów, skontaktował się ze swoimi stałymi gośćmi z Niemiec, którzy zgodzili się pomóc i nieustannie przesyłają nam środki. Dodatkowo wspiera nas jedna z galerii sztuki z Berlina Artco-art (jedna z ich galerii znajduje się również w Kapsztadzie). Obecnie mają oni wystawę sztuki afrykańskiej i 50% zysku ze sprzedaży wspiera projekt. Jesteśmy również wdzięczni za pomoc jednemu z supermarketów Quick Spar. Codziennie przygotowują i przekazują nam 50 posiłków, które dostarczamy potrzebującym w Dunoon.
Pakujemy 😀
Przygotowanie paczek
Raz lub dwa razy w tygodniu robimy zakupy w zależności od potrzeb i raz w tygodniu otrzymujemy dostawę warzyw. Wolontariusze przygotowują paczki. Wcześniej rozdaliśmy ludziom dane kontaktowe. Następnie na podany numer wysyłają oni wiadomość że potrzebują wsparcia i w wiadomości zwrotnej otrzymują informacje kiedy mają odebrać paczkę. Mamy bezpieczne miejsce, w które organizujemy potem dostawę. Na podstawie listy sprawdzamy czy osoba, ktora podaje numer wysłała wcześniej wiadomość.
Od początku projektu, więcej niż 100 000 osób otrzymało posiłek. Każda paczka zawiera wystarczającą ilość żywności, aby utrzymać czteroosobową rodzinę przez tydzień lub dłużej.
Kolejka po paczki
Kobieta, która otrzymała paczkę
Z pewnością warto, ale ze względów bezpieczeństwa zdecydowanie polecam wybrać się na zorganizowaną wycieczkę z lokalnym przewodnikiem, który zna okolicę i pokaże wszystkie ważne miejsca. Takie wycieczki organizowane są na przykład w Langa, najstarszym miasteczku/townshipie Kapsztadu. To tętniące życiem przedmieście, w którym można zobaczyć i doświadczyć kultury, napić się kawy czy odwiedzić lokalne szkoły. Można również porozmawiać z ludźmi, którzy zmieniają tutejszą społeczność, poprzez zakładanie i aktywne działanie w fundacjach non profit. Takim przykładem jest Happy Feet Youth Project, która wyrównuje szanse w edukacji najmłodszych mieszkańców Langa. Musimy pamiętać, że jako ludzie wszyscy mamy te same problemy i pragnienia. Głęboko wierzę, że zrównoważona pomoc potrzebującym czyni świat lepszym miejscem, a nas bardziej świadomymi i odpowiedzialnymi ludźmi.